[wpml_language_selector_widget]
Polish English French German Spanish Finnish Hebrew Swedish Norwegian Italian Czech Slovak Bulgarian Hungarian Portuguese Russian Chinese (Simplified) Japanese Hindi Arabic
[wpml_language_selector_widget]
Polish English French German Spanish Finnish Hebrew Swedish Norwegian Italian Czech Slovak Bulgarian Hungarian Portuguese Russian Chinese (Simplified) Japanese Hindi Arabic
Polish English French German Spanish Finnish Hebrew Swedish Norwegian Italian Czech Slovak Bulgarian Hungarian Portuguese Russian Chinese (Simplified) Japanese Hindi Arabic
[wpml_language_selector_widget]
Polish English French German Spanish Finnish Hebrew Swedish Norwegian Italian Czech Slovak Bulgarian Hungarian Portuguese Russian Chinese (Simplified) Japanese Hindi Arabic
Dział 7 Section 7 — Kulturalia, Historia Kultury, Rodzinne Powidoki... Cultural Mementos, Family Afterimages...

“Z Sensacji XX wieku…” Klub Muzyczny i Jazzowy Maxim w Warszawie 1971-75 rok, z publicznym ostrzeżeniem “Ludzie…!!”

podziel się z innymi:

“Z Sensacji XX Wieku”

Warszawa, grudzień 1974 roku, na okładce miesięcznika JAZZ Nr 12/1974 ukazuje się bardzo poważne publiczne ostrzeżenie słynnego “Salonu Niezależnych” autora Jacka Kleyffa:

Ludzie!! Od lata 1972 działa w Warszawie nieformalna grupa zapalonych elektroników i architektów, czyli samobójców ……, którzy postanowili zorganizować klub muzyczny “Maxim”.

Słuchajcie, jest to element, który przyniesie …….

(całość do zapoznania się na dole wpisu)


Ale ab ovo:

Zaczęło się w Warszawie w latach 1971/2 – była wszechogarniająca szarość, smutek i bieda. I ta przerażająca komuna z ludźmi jednej partii, którzy sądzili, że są panami rzeczywistości pomiatającymi ludźmi o innych poglądach, mentalność iście folwarczna, “Coraz wokół mniej twarzy, coraz więcej mord”*. Ludzie, po upadlającym Marcu’68 i tragicznych wypadkach Grudnia’70 reagowali różnie – jedni w sobie się zamknęli, ucichli zrezygnowani, drudzy ulegli poddaniu się władzy (świat cyniczny, bez etyki i moralności), ale inni wkurzeni chcieli coś robić, działać, szukać wzajemnych kontaktów.

Grupa szalonych, młodych ludzi (na czele niezwykli architekci, elektronicy, muzycy) postanowiła rozbarwić to szare życie i w 1972 roku przystąpić do zorganizowania w Warszawie nowoczesnego “wolnego jak ptak” muzycznego klubu. Odszukali pusty, zamknięty lokal po dawnej powojennej knajpie “Maxim” – ogromne przedwojenne piwnice pod kinem Palladium, ul. Kniewskiego 7/9 – teraz Złota 7/9 – teraz mieści się tam studencki klub “Hybrydy” (z ramienia władz UW przejęły lokal od 1977 roku).

*) przypisy – w przygotowaniu

Nasze prace nad organizacją klubu MAXIM trwały trzy lata. Trzy długie lata ci zapaleńcy w swoich wolnych chwilach poświęcali wszystko dla Maxima, trzeba to wyraźnie powiedzieć – za darmo architekci wykonywali projekty klubu oraz budowlany nadzór, projektanci elektroniki plany i kompletację wyposażenia, równie za darmo specjaliści robili wymagane projekty technologiczne sal i zaplecza, oraz inne dokumentacje, w tym współtworzyli projekt nowej dużej wentylacji podziemia i klubu (brak takiej instalacji spowodował zamknięcie powojennej knajpy “Maxim” d. “Kaskada” przy ul. Kniewskiego teraz Złota 7/9). Przez te lata, dzień w dzień trwała praca klubowych wolontariuszy. I ten klub udało się otworzyć w końcu grudnia 1974 roku! Jeśli chodzi o program muzyczny klubu, to z założenia miał reprezentować różne gatunki muzyczne, w tym muzykę jazzową – tu trzeba wspomnieć o bardzo dobrych kontaktach z PSJ – Polskim Stowarzyszeniem Jazzowym. PSJ, które po zawieszeniu klubu Hybrydy przy ul. Mokotowskiej w 1973 roku “na gwałt” szukało w Warszawie nowego klubowego lokalu. Wtedy to Prezes PSJ Staszek Cejrowski zaproponował dla naszego klubu Maxim bardzo ciekawą ofertę muzyczną, która została przez Społeczną Radę Klubu Maxim zaakceptowana. Tak więc przystąpiliśmy do współpracy z PSJ.

Głównym organizatorem klubu MAXIM był nasz przyjaciel Marek Bogatek – teraz osiadły z rodziną w Sydney AU, głównym projektantem klubu był Krzysztof Pasternak, dalej pomagali w projektowaniu, otwarciu i wspieraniu klubu inni przyjaciele: Krzysztof Dydyński, Krzysztof Kelm, Jacek Kleyff, Andrzej Krzesiński, Tomasz Lechowski, Zofia Komeda, Maria Mioduszewska, Bożenna Hanczka, Wojciech Przepiórkiewicz, i wielu innych, a głównym propagatorem prasowym klubu MAXIM został redaktor Andrzej Ibis Wróblewski z dziennika “Życie Warszawy” – link do wspomnienia o nim i o Maximie:

https://narodowa.pl/exhibits/andrzej-ibis-wroblewski-przymruzone-oko-opatrznosci/

A więc po podpisaniu umowy programowej z PSJ, już jako pierwszy Klub Jazzowy MAXIM w Polsce otworzył swoje wrota w prapremierze klubu dnia 31.12.1974 (wielki bal sylwestrowy u Maxima, prowadził Andrzej Rosiewicz), oraz dla szerokiej publiczności od dnia 1.01.1975 r. W organizacji świetnej i różnorakiej najlepszej muzyki klubu i w ramach społecznej rady programowej klubu współpracującej z PSJ pomagali nowo poznani przyjaciele – niezwykli, niezależni muzycy Czesław Niemen Wydrzycki, Jan Ptaszyn Wróblewski, Janusz Muniak, Zbyszek Namysłowski, i inni. Pamiętam, że Stanisław Cejrowski (jako Prezes PSJ) zaprosił mnie jako szefa klubu Maxim, wraz z ekipą PSJ i muzykami, w celu klubowej i przyjacielskiej integracji, na festiwal “Jazz nad Odrą” – niezwykłe wrocławskie muzyczne dni i … noce). Od 1.01.1975 r. wystartowały dziesiątki, jeśli nie setki klubowych koncertów w klubie jazzowym Maxim, czasami po 2-3 dziennie, jazzowe grupy z całej Polski i z zagranicy (np. “Leszek Żądło Ensemble” z Niemiec – patrz plakat zapowiadający koncert w Maximie przy wejściu do klubu – załączona fotografia nr 2) . Od początku 1975 roku klub jazzowy Maxim w centrum Warszawy stał się centrum jazzu w Polsce. Wielbicieli i przyjaciół klubu było coraz więcej. Niestety, klub jazzowy Maxim w takiej formule władze szybko i nagle zamknęły (już po kilku miesiącach!), ponieważ jak pamiętam na ten odcinek został “delegowany” nowy przedstawiciel komitetu wojewódzkiego partii (sic!) i wkrótce po objęciu przez niego stanowiska dyrektora warszawskiej gastronomii (WZG – właściciela lokalu) wezwał mnie do jego wielkiego gabinetu i zrobił mi karczemną awanturę: kto pozwolił na otwarcie lokalu, który jednostronnie łamie proste zasady gastronomii – “wóda, dziewczyny i śpiew”!!?? (żart? – wcale nie – była taka teoria, że władza łatwiej kontroluje społeczeństwo czy świat przestępczy, jeśli tworzy i kontroluje dzienne i nocne knajpy z muzyką, alkoholem i panienkami – i po to dalej ten klub jazzowy Maxim w Warszawie na ulicy Kniewskiego teraz Złotej był władzy potrzebny jako nocna knajpa z wódą, a nie jakiś tam “wydumany” klub przyjaciół muzyki. Dla mnie moment rozstania był jak z teatru groteski – zostałem wezwany do wielkiego gabinetu nowego pana dyrektora gastronomii, który zapytał się: “czy ma pan przy sobie klucze do “Maxima?”, odpowiedziałem, że “tak”,  “to niech je pan odda i położy tu u mnie na biurku” powiedział pan dyrektor, a następnie wezwał panią kadrową, która przyszła z już podpisanym zwolnieniem “ze skutkiem natychmiastowym” (to taki smutny obrazek z tamtych czasów, choć patrzę na to dziś z rozbawieniem).

Pamiętam też, że PSJ nie odpuścił tradycji jazzowych Maxima i postanowił po kilku miesiącach (tu mały znak zapytania, tak szybko?) wynegocjować z nowymi władzami reaktywowanie w Maximie działalności jazzowej – nowe otwarcie klubu, nazwijmy go “Klub Jazzowy Maxim Reaktywowany”, pod zupełnie nowym kierownictwem nastąpiło z początkiem 1976 roku.

Klubowe jazzowe koncerty w Maximie – wiele gości klubu było nimi zachwyconych, grupy z Holandii, Niemiec, Anglii przychodziły do mnie z gratulacjami – mam wielką nadzieję, że wpis ten będzie uzupełniany przez gdzieś zachowane nagrania (archiwum PSJ, muzyków, słuchaczy), może też fotografie z tych koncertów (np. fotograficzne archiwum Marka Karewicza, pamiętam, że bywał w klubie). Fotografie będą umieszczane jako dodatkowe w załączonym albumie zdjęć do tego wpisu. Inne klubowe pamiątki w dodatkowym wpisie.

  • Nagrania z Klubu “Maxim” w Warszawie będą umieszczane pod tymi linkami:
  • 1.
  • 2.

Wracając do lata 1975 roku – kiedy to zostaliśmy wspólnie z PSJ, bez podania przyczyn, brutalnie zmuszeni przez władze do natychmiastowego porzucenia klubu . Potem rozrzuciło nas po całym świecie – jak widać niektórych najlepszych przyjaciół aż do Australii.

A czas tego MAXIMA i spotkania z takimi niezwykłymi przyjaciółmi muzykami, dziennikarzami, artystami, w tej burej rzeczywistości lat 70-tych był czymś, co rozbarwiło całe nasze życie.

Tadeusz ‘Max’ Wysocki Portal Narodowa GA.PA email: narodowa@narodowa.pl

Szef MAXIMa w Warszawie 1971-1975, wspomnienie Warszawa, luty 2024.

“Jazz, to jest rozbieranie muzyki do jej pięknej nagości” (kiedyś ktoś tak powiedział, ale zapewne to wyszeptałem ja)

P.S. Jedno małe wspomnienie o moim pierwszym przyjacielskim spotkaniu z Jazzem, wcale nie związane z klubem muzycznym Maxim, ale z barem Maxim i poznanym niezwykłym przyjacielem, twórcą muzyki jazzowej Mieczysławem Koszem. Otóż, kiedy zaraz po ukończeniu studiów w 1971 roku w SGPiS teraz SGH, muszę o tym wspomnieć: trójka najbliższych na studiach przyjaciół Henryk Rosiński, Bogdan Jankowski i ja postanowiła kontynuować swoje barwne życie i zatrudnić się w… warszawskiej gastronomii [sic!] (a chyba do tego namówił nas Henio – chcę mu oddać cześć – ruszył lawinę zdarzeń prowadzących do Maxima i reszty historii mojego życia przez kolejne życiowe przyjaźnie), ja zostałem przez WZG skierowany jako praktykant do małej restauracji barowej Maxim przy ul. Kniewskiego 7/9 (tam, gdzie z przyjaciółmi odkryliśmy wielkie puste piwnice po dawnej powojennej knajpie “Maxim” – restauracji “Kaskada”), i pewnego dnia w okresie lata 1972 roku na sali tego “swojego” barku Maxim poznałem bardzo ciekawego gościa, razem osobą towarzyszącą – przewodnikiem ciekawie rozmawiali o muzyce, pozwoliłem sobie zadać parę pytań, on pięknie zaczął opowiadać o muzyce i o jazzie. Zaprzyjaźniliśmy się. To był Mieczysław Kosz, nie widział, pięknie grał. Zapraszał mnie na swoje małe koncerty jazzowe w kawiarni, zima 1972/3 roku, kawiarnia z piętrem, siedziało się na górze, on grał swoje opowieści jazzowe, jak niezwykłe misterium muzyki kosmosu, na wielkim czarnym fortepianie na dole przy dużym oknie na ulicę – jaka była nazwa tej kawiarni i tej ulicy niedaleko placu MDM? Został mi jeszcze taki mały obrazek pamięci – ulica zaśnieżona, szliśmy na ten jego koncert, wspierał rękę na moim barku, powoli spacerem od Maxima Marszałkowską do jednej z ostatnich uliczek na prawo przed MDM, rozmawialiśmy o życiu, o dzieciństwie, miał taki ciepły chłopięcy głos. Dużo w pamięci tego nie zostało, to była w moim życiu ulotność chwili, ale chcę to ocalić od zapomnienia.

Potem tragiczny moment w maju 1973 roku, nagły wypadek, być może miał moment silnej depresji, podobno był spakowany, następnego dnia miał udawać się za ocean na koncerty, może czuł, że nie da rady, nie muzyka, ale okrutni “przyjaciele” go wykorzystywali (miał kasę), pamiętam takiego jednego zwalistego nieprzyjemnego typa, imienia ze złości nie wymienię. Ale tak naprawdę Mietek chciał żyć. Wielka szkoda Mietka.

Przejrzałem genealogiczne informacje, nigdzie o nim i jego rodzinie szerszego słowa, siądę teraz do moich materiałów i dla tego genialnego “Mietka” Kosza spróbuję o tym opowiedzieć coś więcej:

https://narodowa.pl/exhibits/proba-opisania-genealogii-i-historii-rodzinnego-domu-przodkow-mieczyslaw-kosz/

P.S. Od przyjaciela Marka Bogatka z Sydney otrzymałem kilka dodatkowych słów wspomnienia o naszym Klubie Maxim

*Autorem logo Maxima, tego pięknie stylizowanego M, które zdobiło drzwi wejściowe jeszcze w 90-tych, gdy od lat urzędowały tam już Hybrydy, był Krzyś Pasternak

* Instalacje elektryczną robił nam jakiś “Pan Staszek”(?), którego przygadaliśmy na reglamentowanym piwku w barku na górze (po lewej stronie kina PALLADIUM), który to barek i całą restaurację MAXIM prowadziłeś jako szef z przydziału warszawskiej gastronomii jako praktyki organizacyjne, kiedy ci przydzielono cały ten MAXIM z jego ciemnymi i zamkniętymi wielkimi podziemiami po powojennej restauracji.

* Pierwszym DJ-em był nasz druh “Staszel” – Andrzej Staszewski, który nie tylko miał w Warszawie najlepszą kolekcje płyt, ale tez unikalne wtedy ‘psychodeliczne’ efekty świetlne.

*Sprzęt muzyczny do klubu załatwiłem u dyrektora Diory – pana Jelonkiewicza, ojca mojego kumpla z Elektroniki.

* Kiedyś złożymy głowy razem i przypomnimy sobie wspaniale, chyba najlepsze party w Maximie…na tydzień przed jego oficjalnym otwarciem w Sylwestra 1974 roku. Wszystko, jak to przy Maximie, było spontaniczne i społeczne: Natasza Czarmińska i chyba “Elka” Elżbieta Jodłowska (tez koleżanka z Lelewela) robiły ręcznie numerki do szatni, Zbyszek Namysłowski zorganizował muzykę, pomagał Jan Ptaszyn Wróblewski, Czesław Niemen, Stanisław Cejrowski (PSJ – Polskie Stowarzyszenie Jazzowe) musiał zorganizować też bramkarzy, no bo ktoś chyba tych naszych kapot pilnował. To był ten PRAWDZIWY MAXIM, który tak bardzo chcieliśmy stworzyć dla nas i dla innych. Potem zaczęła się komercha.

*Wreszcie słowa uznania należą się dwom ‘komuchom’ (myślę o nich ciepło!) dzięki którym wszechwładna Partia PZPR zgodziła się na organizację klubu: Dyrektorowi WZG (Warszawskie Zakłady Gastronomiczne) – panu Staszkowi Styczyńskiemu, i ówczesnemu I-mu Sekretarzowi KW PZPR w Warszawie Ryszardowi Frelkowi – za ich zgodę w daniu nam wolnej ręki na to, jak na owe czasy “ogromne wariactwo”. Do dziś pamiętam moje (ja – obywatel absolutnie bezpartyjny!) wystąpienie w tej sprawie aż na posiedzeniu Komitetu Wojewódzkiego partii, gdy wywalczyłem pozwolenie na działalność Maxima do 3-ej nad ranem (nawet ich ukochana restauracja “Kongresowa” niedaleko zlokalizowana w PKIN (pięknie przez Partię nazwana jako “Pałac Kultury i Nauki”!) musiała się zamykać o 1-szej.

Więcej grzechów nie pamiętam, jak sobie przypomnę coś dodatkowego – nie omieszkam napisać.

Marek Bogatek, Sydney


##

Fotografie do wpisu odszukał i przesłał Krzysztof Pasternak, zamieszczam z taką moją notką:

Luty 2024 roku – ot tak sobie po 50 latach, gdzieś tam w Konstancinie-Jeziornie k/Warszawy nasz przyjaciel i główny projektant Klubu MAXIM znany architekt Krzysztof Pasternak przejrzał swoje domowe archiwa i nastąpił “cud nad wisłą”! – odnalazł stare slajdy z klubem, oczyścił je, i jak mógł najprędzej przesłał odnalezione stare fotografie z przygotowania wnętrz Maxima do rozpoczęcia działalności, oraz jeszcze bardziej kapitalne klubowe pamiątki, w kolejności zdjęć w albumie wpisu (takiej jakie są po 50 latach):

1 oraz 11. Logo Klubu Maxim-projekt inspirowany formą drzwi wejściowych do klubu inspirowaną projektem logo tzw. sprzężenie zwrotne kompozycji

2. Drzwi wejściowe, wahadłowe, wykonane ze sklejki wodoodpornej lakierowane w kolorze pomarańczowym z wypełnieniem płytami przeźroczystego plexiglasu. Przy drzwiach na ścianie widać nieźle plakat zapowiadający koncert w Maximie – niedawno utworzona nowa jazzowa grupa “Leszek Żądło Ensemble” z Niemiec.

3. Widok wnętrza sali dolnej z pozycji barmana .Po lewej fragment sceny na mobilnych praktykablach(podestach) do dowolnej aranżacji. W głębi stoją od lewej Andrzej Staszewski i Tadeusz Max Wysocki unieruchomieni na 20 sekund z uwagi na wykonywanie zdjęć bez flesza na tzw. czas (slajdy ORWO COLOR)

4. Widok baru nr 2 w sali dolnej z wydzielonym parkietem do tańca. Pozostała część podłogi wyłożona miękką wykładziną ze względów akustycznych. Hokery i tuby oświetleniowe wg projektu indywidualnego.

5. Widok wnęki z estradą. Na pierwszym planie prototyp „latawców” do dekoracyjnej aranżacji przestrzeni nad parkietem. W strukturze z rur rusztowaniowych podwieszonych pod stropem widoczne kierunkowe ekrany akustyczne i elementy profesjonalnego oświetlenia sceny.

6. Widok baru nr 1 przy którym pozuje architekt Andrzej Krzesiński w głębi podwójne drzwi do zaplecza z okrągłymi „bulajami”

7. Bar na parterze – widok od wejścia z ulicy

8. Widok przez ladę szatni na boks kasowy i drzwi wejściowe. Widoczne wypełniające wnętrze konstrukcje z rur rusztowaniowych będące głównym motywem kompozycji architektonicznej wnętrza klubu Maxim

Mój komentarz do p. 3-8: ze względu na chroniczny brak większych funduszy na wyposażenie klubu (większość elektronicznej aparatury była załatwiona przez Marka Bogatka w państwowych zakładach elektronicznych, rzutniki do specjalnych efektów świetlnych dał znany DJ przyjaciel Andrzej Staszewski, część głośników i elektronicznej aparatury użyczył przyjaciel Krzysztof Szybiński, i tak dalej w tym społecznym szaleństwie robienia klubu bez żadnej zapłaty (bo i skąd ktoś miał zamiar płacić za 3 lata pracy przy organizacji i projektach klubu). Stosowano rozwiązania na miarę czasów komuny “rewolucyjne”, np. przy budowie wnętrza klubu i do montowania reflektorów, głośników, rzutników, elementów dekoracji itp. wykorzystano typowe metalowe rury rusztowań stosowanych w budownictwie lat  70-tych XX wieku. Kolory rur? – machnięto je zwykłą emulsyjną farbą, bo na droższą pieniędzy nie było. I na prapremierę klubu w sylwester 1974 roku był błysk!

9. Projekt komiksu reklamującego Klub Maxim, niewydrukowany z uwagi na wykonanie w formacie nietypowym(nieco większy niż A-3

10. Na koniec inna perełka – Z tej okazji przyjaciel Jacek Kleyff z Salonu Niezależnych przygotował specjalny wpis na ostatniej stronie muzycznego magazynu JAZZ numer 12/1974, a tu już pozwolimy sobie na podanie jego dokładnej treści – jako ulotne ślady historii Polskiego Jazzu i Polskiej Kultury:

————————————————————————————————-

Miesięcznik JAZZ grudzień 1974 roku, nr 12/1974 – 220, autor tekstu Jacek Kleyff:

CO PRZYNIOSŁEŚ? redaguje salon niezależnych

Ludzie!! Od lata 1972 r. działa w Warszawie nieformalna grupa zapalonych elektroników i architektów, czyli samobójców, oraz mgr Wysocki, którzy postanowili w dotychczas niewykorzystanym w pełni lokalu dawnej restauracji “Maxim” pod kinem “Palladium” w Warszawie, wymagającym remontu za kilka milionów zł. – zorganizować z pomocą Warszawskich Zakładów Gastronomicznych, Agencji Koncertowej Polskiego Stowarzyszenia Jazzowego, oraz własnego uporu – Klub Muzyczny “Maxim”. Zapamiętajcie ich nazwiska: Marek Bogatek – samobójca naczelny, Krzysztof Dydyński samobójca skarbnik Andrzej Krzesiński samobójca do spraw socjalnych, Krzysztof Pasternak – samobójca graficzny (autor niniejszego rysunku) i Krzysztof Szybiński samobójca bez teczki. Ich masochizm był na tyle nieprzeparty, że postanowili sami – jak się wyrażają: organizować materiały budowlane, których “nie ma” (a konieczne do przeprowadzenia remontu) i załatwiać sprawy, których “się nie da załatwić”. Poza Jazzem, jako nurtem wiodącym, a którego najwyższy poziom ma załatwić PSJ – chcą prowadzić w klubie działającym po 15 godz/dobę (13:00 – 4:00) – wszelką inną działalność artystyczną. Słuchajcie !! jest to experyment, który poniesie klęskę, jeżeli wypadnie średnio. O tym jak on wypadnie zadecydować może każdy z innych nieznanych samobójców, bezczynnie chodzących po mieście. Dlatego też Drogi Anonimowy Samobójco jeżeli masz pomysł na: * widowisko z wykorzystaniem lasera i 45 telewizorów * zalanie wodą 3/5 lokalu i wysypanie piachem reszty * intymny sposób deklamowania wierszy * dziesięciodniowe patrzenie sobie w oczy, aby odpocząć od świata, który pędzi jak szalony * wpuszczenie do lokalu 300 sztuk bydła i jednego skrzypka dla poprawienia nastroju ; i na wiele innych zdarzeń – zgłoś się natychmiast do “KLUBU – DROŻDŻY MAXIMA” W-wa tel. 273763, lub lepiej dokładnie i poważnie opisz w liście i prześlij na adres: Agencja Koncertowa Polskiego Stowarzyszenia Jazzowego 00-020 Warszawa ul. Rutkowskiego 20/5.

+

(Rysunek – Św. Mikołaj kładzie pod pięknie narysowaną choinkę z jeszcze piękniejszymi ozdobami i świeczkami prezent-pudełko z napisem: ZRÓB TO SAM *** KLUB MUZYCZNY MAXIM *** W-wa ul. Kniewskiego)

W stopce po lewej stronie: Nazwa Biuro Projekt. “PARANOJA PROJEKT-8” / Temat rysunku: “Idą Święta” / Kreślił – Krzysztof Pasternak inż. / Opis – Jacek Kleyff inż. / Zatwierdził – Tadeusz Wysocki mgr. / Rys: 8 / Dn 6-XII -74 /.

…..

Na koniec mam prośbę do czytających powyższe wpisy – zobaczcie w swoich domowych archiwach, popytajcie innych, poszperajcie w pamięci, może są jeszcze do odnalezienia inne pamiątki po Maximie? “Co przyniosłeś?” – przynieś!

Dnia 20.02.2024 – A WIĘC SĄ DALSZE ODNALEZIONE KLUBOWE PAMIĄTKI !

1. Przyjaciel klubu i twórca arch. Tomasz Lechowski przesłał! :

Zdjęcie 12. Koncepcyjny projekt Tomasza Lechowskiego stanowiska DJ Maxima

Zdjęcie 13. j.w.

Zdjęcie 14. Karta Zgłoszenia Pomocy i Wsparcia klubu Maxim

Zdjęcie 15. JEST! Pierwszy odnaleziony artykuł prasowy IBISA “Laser w Maximie”,  “Życie Warszawy” nr 288 z 4.XII.1974 r.                                      – część 1-sza.

Zdjęcie 16. j.w. część 2-ga.

 

2.

 

Prawa kopiowania fotografii i tekstu: tylko dla celów niekomercyjnych, pod rygorem prawa, z podaniem źródła: Portal Narodowa GA.PA https://narodowa.pl 

“Wokół coraz mniej twarzy, coraz więcej mord”.* – pisarz Marek Nowakowski

Dla wszystkich czytających to wspomnienie: jazz kosmosu Mieczysława ‘Mietka’ Kosza i jego pożegnalne preludium Chopina:

 

 

0

o

 

Propozycje gry z pamięcią i wyobraźnią - POLE ZMYSŁÓW - bonusy Portalu Narodowa GA.PA - na dziś - PANACEA - Wirtualna Gra Wyobraźni i Skojarzeń "PANACEA"

Korespondencja

Website Project Created by RAW-CODE