[wpml_language_selector_widget]
Polish English French German Spanish Finnish Hebrew Swedish Norwegian Italian Czech Slovak Bulgarian Hungarian Portuguese Russian Chinese (Simplified) Japanese Hindi Arabic
[wpml_language_selector_widget]
Polish English French German Spanish Finnish Hebrew Swedish Norwegian Italian Czech Slovak Bulgarian Hungarian Portuguese Russian Chinese (Simplified) Japanese Hindi Arabic
Polish English French German Spanish Finnish Hebrew Swedish Norwegian Italian Czech Slovak Bulgarian Hungarian Portuguese Russian Chinese (Simplified) Japanese Hindi Arabic
[wpml_language_selector_widget]
Polish English French German Spanish Finnish Hebrew Swedish Norwegian Italian Czech Slovak Bulgarian Hungarian Portuguese Russian Chinese (Simplified) Japanese Hindi Arabic
Dział Section 6 — PROSZĘ KLIKNĄĆ NA TYTUŁ / FOTOGRAFIĘ DANEGO EKSPONATU — Pocieszenie, Wspomnienia o Rodzicach i Dzieciństwie, o Przyjaciołach, inne Ukochane Osoby... Consolation, Memories about Parents and Childhood, about Friends, about other also Loved Ones...

Wspomnienie Mamy o prababci Radońskiej, czyli krótka historia polskiej rodziny

Zgłaszający Eksponat:
córka Ewa
podziel się z innymi:

Babcia była tęga, miała chore nogi i chodziła wolno o lasce. Ale nie była babunią, nie miała w sobie nic z babuni. Babunie są drobne, pochylone. Była typem polskiej matrony, bez fałszywego gestu. Była nią naprawdę.
Portret jej ojca, z długa czarną brodą wisiał w jadalnym. Był powstańcem 63 roku. Zesłano go na Sybir.
Żona, piękna, wiotka prababcia z portretu zostawiła dzieci swej matce i podążyła za mężem.
Będąc słabego zdrowia zmarła na suchoty.
Babcia mówiła, że ojciec wróciwszy z zesłania nie śmiał się nigdy. Chodził zawsze w szalu, który nosiła jego żona na Syberii.
To opowiadanie działało na moją dziecinna wyobraźnię. Nie mogłam pojąć, że moja własna, tak dobrze znana kochana Babcia, tak blisko otarła się o historię znaną mi tylko z książek.
To miało duży wpływ na mój stosunek do niej.
To było uczucie dziecinne, ale bardzo głębokie.
Babcia chodziła w długich sukniach, a ciemne, tylko lekko szpakowate mimo wieku włosy spinała w węzeł.
Przy tym wszystkim była taka prosta, taka swoja.
Jej prawdomówność była sławna i nikt nie ważył się przy niej na najmniejszą przesadę, nie mówiąc już o kłamstwie.
Pamiętam jak dziś, jak swemu pewnemu siebie wytwornemu bratankowi „wysypała” prawdę w oczy, gdy chwalił się jakąś snobistyczną „koneksją”.
„Nie dostrzegałeś go jakoś – rzekła wśród ogólnej ciszy – gdy nie znaczył tak wiele”

Trudno było jej zaimponować.
Miała wielkie serce i jasny, prosty umysł, nie znoszący krętactw. Kochała nas bardzo i wśród starych pożółkłych fotografii pełno było naszych, podpisanych jej wysokim, klasztornym pismem „Masia i Witold”.
Chodziłam z nią często na grób dziadka , który umarł przed naszym urodzeniem. Kochali się podobno bardzo i gdy siadała na ławeczce koło grobu, nie wiedziałam, czy się modli, czy tęskni, czy rozmawia z nim. To nie było jakieś „chodzenie na grób”, to były odwiedziny.
Potrafiła się tez szczerze i serdecznie śmiać, a na jej jasnej twarzy wykwitały wtedy prawie panieńskie rumieńce.
Czytała bardzo wiele i gdy trudno było jej chodzić, mówiła z wielką pogoda ducha: „Najważniejsze, że mam Was koło siebie i że Was wszystkich widzę. I mogę czytać, to największa radość starości. Chyba największym kalectwem jest ślepota.”
Los nie oszczędził jej i tego.
W czasie okupacji, gdy wyrzucono nas do Warszawy – straciła wzrok.
Nie mogąc dość szybko schodzić do piwnicy w czasie nalotów, a nie chcąc nikogo narażać, zażądała umieszczenia jej pod Warszawą. Dojeżdżaliśmy tam, by ja odwiedzić.
Witała mnie zawsze z taką radością. Mówiła – „Jak ślicznie wyglądasz! Ja to widzę naprawdę”
I wiem, że widziała, bo kochała mnie bardzo.
Na wieść o wybuchu Powstania, w rozpaczy o nas i o los spraw, o których nie umiała mówić, ale które nauczyła nas kochać, umarła nagle na serce.
Wiadomość ta dotarła do nas już po Powstaniu i choć zdołałam się otrzaskać ze śmiercią ludzi młodych i pełnych życia, śmierć ta wstrząsnęła mną, czułam wprost jej samotność.
Odeszła. Człowiek, którego bardzo kochałam będąc dzieckiem i któremu nie dane mi było nic oddać, prócz miłości.

Maria Garczyńska – Borkowska

Przesłała do GA.PY – córka Ewa

Propozycje gry z pamięcią i wyobraźnią - POLE ZMYSŁÓW - bonusy Portalu Narodowa GA.PA - na dziś - PANACEA - Wirtualna Gra Wyobraźni i Skojarzeń "PANACEA"

Korespondencja

Website Project Created by RAW-CODE