[wpml_language_selector_widget]
Polish English French German Spanish Finnish Hebrew Swedish Norwegian Italian Czech Slovak Bulgarian Hungarian Portuguese Russian Chinese (Simplified) Japanese Hindi Arabic
[wpml_language_selector_widget]
Polish English French German Spanish Finnish Hebrew Swedish Norwegian Italian Czech Slovak Bulgarian Hungarian Portuguese Russian Chinese (Simplified) Japanese Hindi Arabic
Polish English French German Spanish Finnish Hebrew Swedish Norwegian Italian Czech Slovak Bulgarian Hungarian Portuguese Russian Chinese (Simplified) Japanese Hindi Arabic
[wpml_language_selector_widget]
Polish English French German Spanish Finnish Hebrew Swedish Norwegian Italian Czech Slovak Bulgarian Hungarian Portuguese Russian Chinese (Simplified) Japanese Hindi Arabic
Dział Section 9 — PROSZĘ KLIKNĄĆ NA TYTUŁ / FOTOGRAFIĘ DANEGO EKSPONATU — UWAGA – UKAŻE SIĘ PIERWSZA FOTOGRAFIA – JEŚLI JEST W EKSPONACIE WIĘCEJ FOTOGRAFII – POCZEKAJ NA AUTOMATYCZNE PRZEWIJANIE ALBUMU FOTOGRAFI, LUB KLIKNIJ NA KOLEJNĄ KROPKĘ POD FOTOGRAFIAMI — KLIKNIĘCIE NA UKAZUJĄCE SIĘ FOTOGRAFIE MOŻE NIEKTÓRE Z NICH NA EKRANIE WYODRĘBNIĆ I ZWIĘKSZYĆ – PODWÓJNE KLIKNIĘCIE NA NIĄ MOŻE FOTOGRAFIĘ ZWIĘKSZYĆ ZNACZNIEGenealogia, Historia Rodziny, Dokumenty Rodzinne, Inne… Genealogy, Family History, Family Documents, Others...

Polska Pamiątka Historyczna – Listy Harcerskiej Powstańczej Poczty Polskiej znalezione przy poległym harcerzu

Zgłaszający Eksponat:
M.B.
podziel się z innymi:

LISTY HARCERSKIEJ POWSTAŃCZEJ POCZTY POLSKIEJ

W sprawie kradzieży listów Powstańczej Poczty Harcerskiej
znalezionych przy poległym harcerzu.

Pewnego dnia we wrześniu 1973 roku w Środowisku Żołnierzy “Żywiciela” jeden z ko­legów w rozmowie poinformował mnie, że w poczekalni u dentysty prze­czytał w ty­godniku “Za Wolność i Lud”, organie milicji i służby bezpieczeństwa, arty­kuł o Harcerskiej Powstań­czej Poczcie Polowej, w którym jest wzmianka o mnie. Zdziwiło mnie to bardzo, bo nie by­łem żołnierzem Szarych Szeregów i nie miałem też kontaktów i znajomości w sferach, któ­rych organem był wspomniany tygodnik.

Zaintrygowany dotarłem do numeru 31 (516) z dnia 04.08.1973 r. tego pisma. Zna­lazłem w nim wzmianką o Harcerskiej Powstańczej Poczcie Polowej, okolicznościach znalezienia listów oraz m.in. fotografię listu adresowanego do mnie, którego nigdy nie otrzymałem.

Był to list prof. Bronisława Krupińskiego, ojca mego kolegi i serdecznego przy­ja­ciela i towarzysza broni – Andrzeja Krupińskiego (pseudo. “Jacek”), żołnierza 237 plutonu AK, II-ej kom­panii, batal­ionu “Serb” (później przemianowanego na “Żubr”), Obwodu “Żywi­ciel”. Andrzej zginął 2-go sierpnia w masakrze pod Boernerowem podczas przej­ścia naszej kompanii z Żoliborza do Pusz­czy Kampinoskiej.

List ten znaleziony został wraz z wielu innymi przy zwłokach harcerza listonosza podczas odgruzowania ulicy Szpitalnej. Autor wspomnianego artykułu pisze m.in.:

“Po latach stały się bowiem (odnalezione listy – przyp. MB) swego rodzaju do­ku­­men­tem historycznym, oddającym choćby w części, realia i atmosferę dni Pow­stania War­szaw­skiego. A równocześnie – może odnajdą kogoś z żyjących, może staną się dla adresatów, nadawców, krewnych czy kolegów jakimś cennym śladem, może pamiątką ostat­nią …”

Po przeczytaniu tego tekstu natychmiast zatelefonowałem do redakcji pisma. Rozma­wiający ze mną młody (sądząc po głosie) redaktor był bardzo miły i zachwy­cony, że jest odzew na artykuł. Podobno byłem pierwszym i jedynym, który odezwał się do redakcji, a minęło już co najmniej 4 tygodnie od ukazania się wspomnianego numeru. Zaprosił mnie do redakcji na spotkanie z autorem artykułu.

Atmosfera spotkania z autorem (?) artykułu była jednak już całkowicie inna. Przy­jął mnie osobnik w średnim wieku o klasycznej fizjonomii ubeka. Po grzecznym przywitaniu, przy którym nie był uprzejmy przedstawić się, nie omieszkał podkreślić, że: wie wszystko o mojej działalności akowskiej oraz o moim bracie stryjecznym lotniku RAF, który trzy­krotnie latał ze zrzutami dla Powstania, a po strąceniu był w partyzantce AK i podając się fałszywie za strąconego pilota Kanadyjczyka wrócił przez ZSRR na Zachód.

Po tym wstępie zauważył, że listy z poczty powstańczej mają dziś dużą wartość filate­listyczną i nie radzi mi dalej zajmować się dalej tą sprawą. “Myślę, że się zrozu­mieliśmy? No to żegnam pana.”

Nie pamiętam kiedy odgruzowywano ulicę Szpitalną. W każdym razie wiele lat przed opisaną rozmową. Nikt ze znalazców, ani posiadaczy (czy raczej złodziei) listów nie zadał sobie trudu, aby odnaleźć ich adresata lub nadawcę.

Tu mały komentarz:

Moje nazwisko nie należy do rozpowszechnionych w Polsce i o ile mi wiadomo nie ma (a w opisywanym czasie na pewno nie było) drugiego Bernhardta o imieniu Maciej.

Od jesieni 1946 roku mieszkam ponownie w Warszawie, od 1955 mam telefon i wystar­czyło sięgnąć do książki telefonicznej, aby mnie znaleźć.

Nadawcą listu był światowej sławy specjalista górnictwa węglowego, profesor zwyczajny Akademii Górniczo-Hutniczej, członek PAN, Przewodniczący Rady Górniczej w randze ministra – prof. Bolesław Krupiński. Mieszkał po wojnie pod tym sa­mym adresem, który podany jest we wspomnianym liście!.

Trzeba było bardzo dużo złej woli, aby dysponując możliwościami milicji i służby bez­pieczeństwa nie trafić ani do nadawcy, ani do adresata listu.

Na koniec jeszcze jedna uwaga: Prof. Bolesław Krupiński umarł w 1972. Artykuł został opublikowany w rok później. Przypadek, czy też „Autor” czekał na jego śmierć, aby nie mógł dochodzić prawdy? A możliwości w tym względzie miał duże.

Powyższą sprawą usiłowałem w latach 70-tych, a następnie w 50-tą rocznicę Powstania zainteresować redakcje różnych pism. Żadna nie tyl­ko nie zamieściła mego listu, ale nawet nie uznała za stosowne odpowiedzieć, że temat ich nie interesuje.

Przed kilku laty moją krótką wzmiankę zamieścił dziennik (niestety o niewielkim nakładzie) “Głos”. Myślę, że sprawa ta warta jest przypomnienia; chodzi tu nie tylko o przywłaszczenie cudzej własności, ale i o skrajny cynizm, obłudę i hipokryzję…

Współczesnym czytelnikom warto tu przypomnieć, że wszystkie akcje odgruzowywania odbywały się zawsze pod czujną opieką „właściwych” władz, które skrzętnie „zabezpieczały” wszel­kie znalezione materiały. Wiele z nich dzięki takiej „opiece” zginęło na zawsze, a niektóre przedstawiające oprócz wartości historycznej także wartość rynkową znalazły się np. w zbiorach odpowiednich “filatelistów”.

M.B., Warszawa, Sierpień 2003

Propozycje gry z pamięcią i wyobraźnią - POLE ZMYSŁÓW - bonusy Portalu Narodowa GA.PA - na dziś - PANACEA - Wirtualna Gra Wyobraźni i Skojarzeń "PANACEA"

Korespondencja

Website Project Created by RAW-CODE