Pamiątka rodzinna – zegarek Doxa z początku XX wieku – nabyta od Pana Rysia “natrętnego” złodziejaszka
Doxa od Pana Rysia
————————
Śpi u mnie w szufladzie srebrna Doxa z początku XX wieku. Kiedy ją wezmę do ręki – parzy. Parzy, bo jest kradziona. Kupiona wiele lat temu od Pana Rysia, znajomego znajomego. Pan Rysio to był po prostu złodziej. Ale nie taki zwykły złodziej, o nie. Pan Rysio to była instytucja do załatwiania każdych spraw. Każdy miał, za komuny, takiego swojego Pana Rysia. To był sąsiad z osiedla, z kamienicy, z bloku lub znajomy znajomego. Pan Rysio to był świetny domowy psycholog. Przypinał się do swojej ofiary jak pijawka i nękał ją ciągle swoimi wizytami i propozycjami okazyjnej sprzedaży rzeczy lub załatwienia każdej sprawy. Pan Rysio był na swój sposób rzutki, elegancki, elokwentny, zawsze w nowym ortalionie, koszuli non-iron i dżinsach prosto z Baltony za bony dolarowe. Nic z tych rzeczy, żeby Pan Rysio był zapluty i zapijaczony. O nie. On był zawsze uśmiechnięty (chociaż tak dziwnie), szarmancki dla dam młodszych i starszych i silnie narzucający swoją wolę – takiemu się nie odmawia! Taki nowoczesny złodziej czasów odbudowy kraju. Pan Rysio nie potrzebował paserów – my wszyscy byliśmy jego paserami. Na tym polegał jego genialny sposób wykorzystania systemu braku wszystkiego i zasady, że to co wspólne – jest niczyje.
Tak więc pewnego dnia dostałem propozycję nie do odrzucenia (oj, Pan Rysio by się obraził) okazyjnego zakupu srebrnej Doxy, co uczyniłem z taką niechęcią, że do dziś ta Doxa mnie parzy.
Jest jeden sposób wykończenia Pana Rysia w rzeczywistości i w pamięci – oddać tę Doxę właścicielom – dlatego chcę ją zgłosić do galerii GA.PA, co niniejszym czynię. Może się uda?
Wasz, Max-T, W-wa
P.S. Na wewnętrznej kopercie Doxa ma numer – jeśli ktoś go prześle, natychmiast ją odeślę.